Ateny – przewodnik alternatywny

3 Komentarze |

Ateny – inaczej? Istnieje wiele stereotypów na temat Aten: że są zaniedbane, na ulicach walają się sterty śmieci, a psy włóczące się po ulicach mają wściekliznę i kąsają turystów. Oprócz tego odwiedzającym często nie podoba się, że do muszli klozetowej nie można wrzucać papieru toaletowego, że centralne dzielnice przypominają bliskowschodnie miasta i zasadniczo stolica Grecji od wielkiej biedy nada się co najwyżej jako przystanek w drodze na Cyklady. Oczywiście Grecja uchodzi też za dość konserwatywny kraj – gdzie Kościół ma duży wpływ na codzienne życie. W Atenach dużo się jednak zmienia: choć czasy Olimpiady z 2004 roku, kiedy mocno zmodernizowano np. komunikację miejską, już dawno przykrył kurz kryzysu i generalnego wkurzenia nieco leniwych Greków, to i tak ciekawy to czas na odwiedzenie miasta bogini mądrości. Za dość przystępne pieniądze można znaleźć loty, a ceny jedzenia i hoteli są porównywalne do tych w Polsce. Na dodatek atrakcji starczyć może tu albo na weekend, albo nawet cały tydzień zwiedzania. Jako że Akropol i muzea zwiedzałem za czasów studenckich (w Atenach na Erazmusie spędziłem kilka dobrych miesięcy), tym razem postanowiłem rozejrzeć się po dzielnicach, o których pisze się trochę mniej. Wyszedł z tego mały alternatywny przewodnik.

Ateny industrialne: Gazi – Γκάζι

Jakieś 15 lat temu stały tu nieużytkowane warsztaty i stare fabryki – nawet błąkające się po całych Atenach bezpańskie psy nie chciały tu zaglądać. Taka sceneria przypadła do gustu za to gejom – powstały tu kluby nocne, które w weekendy gromadziły prawdziwe chordy klubowiczów. Padły one jednak ofiarą własnego sukcesu – jak w wielu innych miejscach na świecie, gejowska mekka imprezowa stała się z czasem ateńskim centrum eskapad dla wszystkich – bez względu na płeć i orientację. Nie będę się rozpisywać o nocnych miejscówkach współczesnego Gazi, bo ci, których interesuje życie nocne, na pewno znajdą coś dla siebie sami. Mnie dzielnica bardziej zainteresowała z dwóch innych powodów: ciągnących się wzdłuż ulicy Pireos (można nią dojechać wprost do portu w Pireusie) widowiskowych murali , ale nade wszystko z powodu Technopolis – zrewitalizowanego terenu dawnej gazowni – w końcu nazwa Gazi nie jest przypadkowa. Gazownia powstała w połowie XIX wieku i miała zaopatrywać w gaz głównie miejskie fabryki. Z biegiem lat, wraz z podłączeniem do sieci indywidualnych mieszkańców, zapotrzebowanie na gaz ciągle rosło: mimo, że przez lata dokonywano ciągłych modernizacji, gazowni nigdy nie udało się pracować w takim stopniu, żeby zaspokoić potrzeby całych Aten. W końcu z powodu przestarzałych technologii i wysokiego zanieczyszczenia powietrza, całkowicie zawieszono jej działalność. Wejście na teren Technopolis jest darmowe; odpłatny jest wstęp na wystawy czasowe. Zwiedzanie Muzeum Industrializacji to okazja na przyjrzenie się laboratorium i linii produkcyjnej, starej maszynerii i sprzętowi wykorzystywanemu w codziennej pracy gazowni. Projekcie i filmy ukazują w jakich warunkach pracowali robotnicy i jak wyglądały Ateny w XIX wieku. Oprócz tego warto poogladać same budynki – i to najlepiej dwa razy: w ciągu dnia i w nocy (kiedy to cały teren jest klimatycznie podświetlony).

Ateny i murale: Metaxourgeio – Μεταξουργείο

Metaxourgeio to dzielnica przejściowa między stacją metra o tej samej nazwie od wschodu, a antyczną częścią miasta na południowym wschodzie. Trafiłem tu trochę przypadkowo w drodze do Technopolis – w nocy obszczekały mnie psy, ale też udało mi się zobaczyć więcej niż się spodziewałem – kwitnące życie nocne w większości rozlatujących się budynkach. Gdzieniegdzie pojedyncze nowoczesne plomby – galerie sztuki i hotele. Wąskie wybrukowane uliczki to dowód na to, że 150 lat temu okolica była oddzielną wioską znaną głównie z cmentarza, na którym chowano zasłużonych ateńczyków. Metaxourgeio włączono w granice miasto po wybudowaniu tu fabryki – to wtedy zaczął się tu sprowadzać ateński proletariat. Otwierano pracownie rzemieślnicze i manufaktury. Życie kwitło na całego aż do lat 70tych XX wieku – w tym czasie ateńczycy zaczęli uciekać z centrum miasta do spokojniejszych peryferyjnych dzielnic, a podupadające Metaxourgeio zaczęło zyskiwać złą sławę. Kiedy ogłoszono, że w 2004 roku w Atenach odbędzie się olimpiada letnia, wiele dzielnic, w tym Metaxourgeio, włączono w program rewitalizacji. Ciężko mi sobie wyobrazić, jak musiał wyglądać ten teren 15 lat temu, skoro teraz co drugi budynek wygląda tragicznie. Tak czy inaczej, dzielnicę zaczęli zasiedlać imigranci i ateńska klasa średnia, której przypadły do gustu niskie czynsze. Ten ostatni przypływ mieszkańców objawia się tym, że po pierwsze między ulicami Kolonou i Kolokynthous zaczęło tworzyć się swoiste Chinatown ze sklepami z różnymi azjatyckimi produktami, a po drugie ateńczycy zaczęli sami upiększać nieco dzielnice sadząc na własną rękę zieleń i porządkując zaniedbane place. Niemniej jednak, przeciętny ateńczyk raczej się tu nie zapuści – okolica wciąż ma fatalną reputację, ale jak to w takich przypadkach bywa: strach ma wielkie oczy. Metaxourgeio to raj dla wielbicieli streetartu – można by tu chodzić godzinami, bo dosłownie na każdym kroku znajduje się tu jakieś uliczne dzieło sztuki.

Ateny imprezowe: Exarcheia – Εξάρχεια

Paręset metrów na północ od placu Omonoia znajduję się wielki gmach politechniki – oblepiony studenckimi transparentami robi za uwerturę Exarchii. Drugi olbrzym to Muzeum Archeologiczne (bo wiadomo, że w Atenach jest sporo kamieni do zbadania i pokazania), a okolica pełna jest studentów i artystów – szczególnie tych mniej pokornych. Bo z buntownikami okolica związana jest prawie od zawsze. Choć gdy powstawały współczesne Ateny, była to spokojna dzielnica mieszkalna. Ale wystarczy wspomnieć głośne powstanie studentów z 1973 roku, czy choćby serię niepokojących incydentów z 2008 roku, kiedy policja zastrzeliła na ulicy młodego chłopaka wywołując liczne włamania do sklepów i kradzieże: zdjęcia z tych wydarzeń obiegły cały świat. Z powodu tych i innych wydarzeń, okolicę kojarzy się z anarchistami i ateńskimi punkami, a do niedawna także handlarzami narkotyków (kilka lat temu władze zwalczyły dilerów – znacznie łatwiej trafić na nich na placu Omonoia). Prawdziwe centrum dzielnicy to plac Exarcheia: nawet w sobotni wieczór odbywały się tu jakieś demonstracje – na szczęście pokojowe. Ta okolica jest znacznie mocniej skomercjalizowana niż Metaxourgeio: wzdłuż ulicy Stournari znajduje się największa liczba sklepów ze sprzętem komputerowym – dzięki temu zasłużyła na tytuł greckiej Doliny Krzemowej. Oprócz tego, sporo tu sklepów z winylami i komiksami, second handów i klimatycznych tawern. Dosłownie wszędzie można wypatrzeć murale – najsłynniejsze to te o antykapitalistycznej wymowie. Lubię zarówno klasyczną, jak i alternatywną stronę Aten. A Wy? Dajcie znać w komentarzach pod tekstem. P.S. Szukasz bardziej klasycznego przewodnika po Atenach? Zapraszam tu.

3 komentarze

  1. Ewelina

    Świetnie przedstawione Ateny, sama nie potrafiłam odkryć ich uroku. Za to mam ciekawostkę dla zainteresowanych : część atrakcji (w tym Akropol!) jest dostępna bezpłatnie po okazaniu legitymacji studenckiej, nawet tej z Polski. pozdrowienia

    Odpowiedz
    • Dawid Mikoś

      Dzięki Ewelina!
      Jak to dobrze być studentem…

      Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Masa Perłowa to blog i kanał YouTube o podróżach do miejsc mniej popularnych, ale niezwykle ciekawych