Gdynia: atrakcje mniej znane

7 Komentarze |

Jeśli obu­dzi Cię pisk rybitw i poczu­jesz wysoką wil­got­ność powie­trza, to znak, że dotar­łeś do Trój­mia­sta. Tym razem zale­żało mi, żeby cały czas poświę­cić na Gdy­nię, która jest chyba moim ulu­bio­nym mia­stem z aglo­me­ra­cji nad Zatoką Gdań­ską, ale chyba też naj­mniej zna­nym. Nie, nie będę opi­sy­wać spa­ce­rów po orłow­skiej plaży, bul­wa­rem, czy ulicą Świę­to­jań­ską. Nie zwie­dza­łem rów­nież Daru Pomo­rza ani Bły­ska­wicy, Muzeum Oce­ano­gra­ficz­nego, ani nie przy­glą­da­łem się kształ­tom Sea Towers. Co innego więc można robić w Gdyni?

Zoba­czyć nowe Muzeum Emi­gra­cji, odno­wiony peron w Redło­wie, pod­pa­trzeć, co dzieje się w oko­li­cach Koli­bek i spon­ta­nicz­nie podą­żyć (nie­ist­nie­ją­cym) szla­kiem miej­skich murali.

Gdynia atrakcje zwiedzanie

Nowy peron w Redło­wie cie­szy i bawi (dosłownie!) miesz­kań­ców Trój­mia­sta już bli­sko dwa lata, a każdy kto podró­żuje SKM-ką wie, że radość i zabawa to zwy­kle ostat­nie rze­czy, na jakie można liczyć podróżny (mnie oso­bi­ście korzy­sta­nie z SKM-ek koja­rzy się: z „kana­rami”, prze­cie­ka­ją­cymi, nie­chro­nią­cymi przez mor­skim wia­trem wia­tami i noc­nym cze­ka­niem na odjeż­dża­ją­cym raz na godzinę pociąg).

Sta­cja Redłowo ze względu na swój nowy uni­kalny wygląd chwa­lona jest przez dosłow­nie wszyst­kich. Niby zmiany nie­wiel­kie, ale jaka odmiana: naj­bar­dziej, bo już z odle­gło­ści kil­ku­na­stu metrów, zwraca uwagę wielki szyld „Redłowo” zapro­jek­to­wany przez Filipa Kozar­skiego. Towa­rzy­szą mu jesz­cze dwa mniej­sze „hot dogi” i „kasa bile­towa”. Naj­więk­szą frajdą są jed­nak inte­rak­tywne „dymki”. Tam, gdzie wyświe­tlany jest kie­ru­nek, w któ­rym odjeż­dża pociąg, po naci­śnię­ciu przy­ci­sku poja­wiają się różne zabawne komu­ni­katy. Mój był wpraw­dzie tro­chę czer­stwy („Życie to pudełko cze­ko­la­dek”), ale ten, który poja­wił się w momen­cie odjazdu pociągu „Do zoba­cze­nia”) był bar­dziej ade­kwatny i cóż – po pro­stu najzwy­klej sym­pa­tyczny. Kto by pomy­ślał, że peron sta­nie się atrak­cją tury­styczną Gdyni!

Gdynia atrakcje zwiedzanie

Gdynia atrakcje zwiedzanie

Nie wsia­dam jed­nak do kolejki, ale posta­na­wiam przejść odle­głość jed­nej sta­cji na pie­chotę, tym samym docie­ra­jąc do Koli­bek.

Cóż mnie przy­gnało do Koli­bek? Rozle­ga­jące się po całym Orło­wie dźwięki przy­go­to­wań do Globaltici i… garo­wóz z pie­ro­gami. To tylko kil­ka­dzie­siąt metrów za domem handlowym Klif w stronę morza. Tu mie­ści się zabyt­kowa XIX-wieczna wozow­nia słu­żąca dziś na cen­trum kul­tu­ralne (choć to okre­śle­nie tro­chę na wyrost patrząc na stan wnę­trza, ale nie ma co szu­kać dziury w całym), w któ­rym aku­rat tego dnia odby­wały się warsz­taty jogi (cóż oni robili ze swo­imi cia­łami!). Wie­czo­rami grają tu zwy­kle didżeje, a do sąsia­du­ją­cego parku, gdzie roz­go­ściły się insta­la­cje arty­styczne, w week­endy zjeż­dżają rodziny z dziećmi.

Gdynia atrakcje zwiedzanie

 

Nieco dalej znaj­dują się budynki orga­ni­za­cji TuBaza, któ­rej dzia­łal­ność można okre­ślić jako edu­ka­cyjną i kul­tu­ralną. Pod­czas mojej wizyty nikogo tam wpraw­dzie nie było, ale kartki na drzwiach suge­ro­wały, że kilka minut wcze­śniej zakoń­czyły się warsz­taty tapi­cer­skie. Ale to nie wszystko: odby­wają się tu pro­jek­cje fil­mów, warsz­taty archi­tek­to­niczne, czy nauka gry na… wietrz­nej har­fie.

Gdynia atrakcje zwiedzanie

Pie­rogi kosz­to­wały for­tunę, ale nie­do­brana para: sprze­daw­czyni i kucharz odsta­wiali swo­imi pysków­kami i minami nie­zły kaba­ret. Uznaję więc, że w cenę wli­czona była opłata za ich show…
W przej­ściu pod­ziem­nym przy sta­cji Orłowo zauwa­ży­łem tez mural, dzięki któ­remu w mojej gło­wie zakieł­ko­wała myśl o wybra­niu się na wycieczkę śla­dami gdyń­skiego stre­etartu.

 

Gdynia atrakcje zwiedzanie

To wpraw­dzie gdań­ska Zaspa naj­moc­niej koja­rzy się z kul­turą stre­etar­tową, ale Gdy­nia wcale nie pozo­staje tak bar­dzo w tyle. Róż­nice są zasad­ni­czo dwie: nie spo­rzą­dzono do tej pory prak­tycz­nej trasy po gdyń­skich mura­lach (cze­kam i wtedy przy­jadę jesz­cze raz!) i tema­tyka stre­etartu zde­cy­do­wa­nie odbiega od tej gdań­skiej (koja­rzą­cej się z Soli­dar­no­ścią, Stocz­nią i Wałęsą). Nieco porządku pró­buje wpro­wa­dzić sto­wa­rzy­sze­nie Traffic Design, które w od kilku lat (zawsze w czerwcu) orga­ni­zuje coroczny festi­wal sztuki stre­eartu. Moja wyprawa nie była więc ani zapla­no­wana, ani w żaden spo­sób zor­ga­ni­zo­wane. Gdy­bym nie zde­cy­do­wał się na pie­szą wycieczkę do Muzeum Emi­gra­cji (o czym poni­żej), to pew­nie nie­wiele bym tak naprawdę zoba­czył. Oczy­wi­ście to, na co udało mi się tra­fić to tylko wierz­cho­łek góry lodo­wej, ale bio­rąc pod uwagę, że do tych wszyst­kich miejsc dotar­łem zupeł­nie intu­icyj­nie, uwa­żam za nie­zły wyczyn.

Gdynia atrakcje zwiedzanie

Gdynia atrakcje zwiedzanie

Gdynia atrakcje zwiedzanie

 

Na koniec o wspo­mnia­nym już wcze­śniej Muzeum Emi­gra­cji. Znaj­duje się ono tam, gdzie dia­beł mówi w Gdyni dobra­noc. Jeśli na mapach Google’a w tele­fo­nie wygląda jakoby znaj­do­wało się rzut bere­tem od skweru Kościuszki, to jest to infor­ma­cja wpro­wa­dza­jąca w błąd. Naj­le­piej więc tu przy­je­chać rowe­rem (nie­stety mia­sto nie ma jesz­cze siatki publicz­nych sta­cji rowe­ro­wych – a szkoda), albo auto­bu­sem (z tym tylko, że kurs lepiej spraw­dzić wcze­śniej, bo nie są one regu­larne). Ale oczy­wi­ście ta loka­li­za­cja nie jest przy­pad­kowa – daw­niej mie­ścił się tu Dwo­rzec Mor­ski, z któ­rego przez lata wypły­wały trans­atlan­tyki (choćby słynny Batory) z tysią­cami pasa­że­rów-emi­gran­tów szu­ka­ją­cymi lep­szego życia w USA, Bra­zy­lii i Argen­ty­nie, a dzi­siaj zawi­jają tu wyciecz­kowce ze Skan­dy­na­wii. W odno­wio­nym budynku przy ulicy Pol­ska 1 gości witają otwarte prze­strze­nie, a wielka prze­szklona ściana z wido­kiem na port zdaje się dosłow­nie mówić, że ten dwo­rzec to wła­śnie takie „okno na świat”.

Samą „emi­gra­cyjną” eks­po­zy­cję ogląda się (a może lepiej doświad­cza?) na pię­trze, nieco wyżej z kolei otwarta działa restau­ra­cja z wido­kiem na port. Wstęp do muzeum jest bez­płatny.

Gdynia atrakcje zwiedzanie

Gdynia atrakcje zwiedzanie

Gdynia atrakcje zwiedzanie

 

Kon­cep­cja wystawy opiera się na tych samych zało­że­niach, co eks­po­zy­cja w war­szaw­skim Muzeum Żydów Polskich Polin, czyli mul­ti­me­dialne fajer­werki w miej­scu eks­po­na­tów (kilka ory­gi­na­łów, takich jak butelka po szam­pa­nie, czy pry­watny album ze zdję­ciami to rze­czy zna­le­zione w cza­sie remontu dworca), wszyst­kiego tu można dotknąć, (pra­wie) na wszyst­kich usiąść i do wszyst­kiego przy­ło­żyć ucho. Archi­walne zdję­cia, efek­towne oświe­tle­nie i ory­gi­nalne for­maty wysta­wowe opo­wia­dają histo­rię pol­skiej emi­gra­cji na prze­strzeni ostat­nich 200 lat: od czasu zabo­rów, przez okres dwóch wojen świa­to­wych, aż do cza­sów PRL-u i ostat­nich wyjaz­dów zarob­ko­wych do bogat­szych kra­jów Unii Euro­pej­skiej.

Cała ta przed­sta­wiona histo­ria mówi jedno: Polacy to naród emi­gran­tów! W Pol­sce nam źle, zimno i chłodno. Potwier­dzają to choćby Mic­kie­wicz, Sło­wacki, Cho­pin i Gom­bro­wicz. Dokładne moty­wa­cje „ucie­ki­nie­rów” na prze­strzeni lat oczy­wi­ście się zmie­niały i eks­po­zy­cja świet­nie o tym opo­wiada, tłu­ma­cząc zawiłe oko­licz­no­ści spo­łeczno-poli­tyczne, snu­jąc opo­wie­ści o kolej­nych rewo­lu­cjach i coraz to nowych „zie­miach obie­ca­nych”. Cie­ka­wie w tym wszyst­kim przed­sta­wia się też rola Gdyni – mło­dego mia­sta por­to­wego, z któ­rego to wła­śnie odpły­wali Ci emi­granci w mię­dzy­woj­niu wiel­kimi trans­atlan­tyki. Naj­słyn­niej­szym takim stat­kiem był MS Batory, któ­rego histo­rii poświę­cona jest zresztą jedna z sal muzeum. To tutaj zoba­czyć można ogrom­nych roz­mia­rów makietę statku – jak dla mnie punkt kul­mi­na­cyjny zwie­dza­nia. Zdję­cia, które tu zostały wyeks­po­no­wane, uświa­da­miają w jakich warun­kach podró­żo­wano w naj­bar­dziej luk­su­so­wych kla­sach – trzeba przy­znać, że robi to wra­że­nie, choć domy­ślam się, że więk­szość chło­pów spała w naj­lep­szym wypadku na zwy­kłych pry­czach. Jest coś wzru­sza­ją­cego w śle­dze­niu opo­wie­ści o emi­gra­cji – pew­nie dla­tego, że nie­ro­ze­rwal­nie łączą się z poże­gna­niami.

Co powi­nie­nem zoba­czyć w Gdyni następ­nym razem? Jakie są Wasze ulu­bione miej­sca w tym mie­ście? Cze­kam na komen­ta­rze!

7 komentarzy

  1. Marzena

    Jako potwierdzenie tego, że artykuł jest świetny powiem tyle, że zaskoczyłaś nawet mieszkańca Gdyni. Well done.

    Odpowiedz
  2. Grzegorz

    W Gdyni mam dwa ulubione miejsca. Pierwszym jest Klif Orłowski, a drugim Muzeum Emigracji, które w nowoczesny sposób pokazuje historię emigracji Polaków. Uważam, że tych miejsc nie można pominąć będąc w Gdyni 🙂

    Odpowiedz
  3. Jarek39

    Znam Gdynię całkiem nieźle, bo zjeździło się co swoje podczas delegacji. Miasto nieźle rozplanowane (pewnie dlatego, ze tak młode), czuć nowoczesnego ducha i chociaż w sezonie się zamienia w kurort, to warto też odwiedzić je jesienią czy zimą. Szczególnie muszę pochwalić tutejsze hotelarstwo, widać, ze jest na wysokim poziomie. Odwiedziłem wiele hoteli zarówno w 3city jak i w innych miastach Polski, ale jeden z Waszych mnie kupił 🙂 Nadmorski. I nic więcej już nie dodam Panowie.

    Odpowiedz
    • Dawid Mikoś

      A bloga – jak wskazują statystyki – czytają też Panie 🙂

      Odpowiedz
  4. Tomek

    Uważam, że jest wiele ciekawych i fajnych miejsc do zwiedzenia w Gdyni. Jednak będąc ostatnio u kolegi, postanowiliśmy wieczorem pojechać samochodem zobaczyć te murale na ścianach budynków. Powiem tak, zrobiło to na mnie ogromne wrażenie w szczególności w nocy. Polecam to miejsce. PS. Dzięki za podpowiedź co do mniej znanych miejsc w Gdynii

    Odpowiedz
    • Dawid Mikoś

      Cieszę się, że tekst okazał się pomocny!

      Odpowiedz
  5. Daniel

    To prawda, że Gdynia to zupełnie inne od Gdańska czy Sopotu. Ja będąc w delegacji udało mi się na parę godzin wyskoczyć samochodem do Muzeum Emigracji i przyznam szczerze warto było!

    Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Masa Perłowa to blog i kanał YouTube o podróżach do miejsc mniej popularnych, ale niezwykle ciekawych