Magiczna Kordoba i jej niezwykła Mezquita

0 komentarzy |

Kordoba – czy warto odwiedzić to małe miasteczko w Andaluzji?  Jeżeli ktoś jest fanem Hiszpanii, „Baśni z 1001 nocy” i… cudów architektonicznych odpowiedź wydaje się nader oczywista.

Stacje autobusowa i kolejowa znajdują się w północnej części miasta przy Av. de America – aby dotrzeć do starej części Kordoby trzeba kierować się na południe w stronę rzeki. Szybki spacer do przewodnikowych atrakcji nie powinien zająć 30 minut; przejazd autobusem – max. 10 minut. Po drodze mija się „nowe miasto”, które pełne jest sklepów, restauracji, parków, skwerów i zwyczajnych kamienic. Największe wrażenie robi tu Plaza de la Corredera – nie widziałem, żeby w jednym miejscu znajdowało się aż tyle knajpianych stolików. To tu odbywały się w przeszłości wyścigi koni i inne rzymskie widowiska, a później plac stał się areną walk byków i miejscem, gdzie inkwizycja paliła na stosach czarownicy. To wszystko tłumaczyłoby ogromne rozmiary placu. Można by wspomnieć jeszcze o Moście Rzymskim, z którego roztacza się piękny widok na Kordobę i który ostatnio służył jako plener w serialu „Gra o Tron”, czy pozostałościach po rzymskiej świątyni. Można by powielić cały przewodnik po Kordobie i dopisać sporo informacji o uroczych zaułkach, placykach w cieniu drzew mandarynkowych, modnych restauracjach z widokiem na rzekę Gwadalkiwir (jej nazwa z arabskiego oznacza Wielka Rzeka). Można zachwycać się dawną dzielnicą żydowską, gdzie bielone ściany budynków pamiętają czasy pokojowego współżycia wyznawców wielu religii. Ale wszystko inne w Kordobie zupełnie blaknie i wydaje się o znikomym priorytecie w momencie przekroczenia progów Mezquity.

 

Mezquita ma tę przewagę nad innymi zabytkami, że wnętrza budynku same opowiadają jej historię. A właściwie – nie boję się użyć tego określenia – wszechobecny tu misz-masz ornamentyki, stylów i kolorów robi to w jej imieninu. Fakt, że kilka lat temu lokalna społeczność muzułmańska zaczęła słać apele do lokalnych władz kościelnych (w Mezquicie odprawiane są msze) i w końcu do Watykanu, żeby wyznawcy Mahometa mogli przychodzić się tu modlić, świadczy o tym, jak silne emocje wywołuje Kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i dziś. Także z tego powodu przez dekady Kościół Katolicki walczył o usunięcie z nazwy obiektu określenia „meczet”, czemu skutecznie sprzeciwiły się władze miasta i społeczeństwo. Przywiązanie do tradycji jest silne: warto wspomnieć, że katoliccy mieszkańcy Kordoby, którzy udają się na msze do Mezquity bardzo często mówią właśnie, że idą „modlić się do meczetu”…

Przekraczając mury Mezquity, które wyglądają jak niczym niewyróżniająca się fortyfikacja (miejscami mury są zupełnie zaniedbane), stajemy w zacienionym ogrodzie pełnym drzew pomarańczy i pojedynczych cyprysów oraz palm, spośród których wyłaniają się niewielkie fontanny – te służyły muzułmanom jako miejsce ablucji (umycia ciała przed wejściem do meczetu). Nad całością dominuje dzwonnica, która – tak jak w Sewilli – była niegdyś była minaretem: ale o ile w Sewilli po prostu nadbudowano dawny minaret, tak tu został on dosłownie „zapakowany” murami i całkowicie zmienił swój pierwotny wygląd.

Po kupieniu biletu w jednej z kas (8 euro), trzeba odstać kilka minut, żeby zostać wpuszczonym do środka meczetu. Tuż za bramą, w jednej chwili zwiedzającym jawi się las biało-czerwonych łuków, które wykańcza 856 znajdujących się tu kolumn. Choć ich wygląd inspirowały rzymskie akwedukty, ornamentyka jest kalką zdobień znajdujących się w Meczecie Umajjadów w Damaszku. Dla emira Abd al-Rahmana pochodzącego z Bliskiego Wschodu syryjski meczet był najlepszym i na dobrą sprawę jednym z nielicznych meczetów, których architektura mogła być źródłem inspiracji. A ten od samego początku chciał pokazać, że na świeżo zdobytej ziemi nie tylko stać go na postawienie meczetu o ogromnych rozmiarach, ale także, że to zapowiedź jego długich rządów. Budowa obiektu miała być ich swoistym przypieczętowaniem.

Wybór pasiastej kolorystyki podpatrzonej z kolei w Jerozolimie miał wywołać wrażenie lekkości i optycznie powiększać meczet – a ten przecież do najmniejszych nie należy: od momentu rozpoczęcia budowy w 786 roku aż do ostatnich zmian jakie wprowadzono pod koniec XVIII wieku (wtedy już w katedrze), powierzchnia budynku zwiększyła się aż sześciokrotnie do 23 tys. m².

Trzeba pamiętać, że w momencie rozpoczęcie budowy Mezquity islam dopiero raczkował – prorok Mahomet głosił swoje nauki ledwo 100 lat wcześniej. Zatem Wielki Meczet w Kordobie był na dobrą sprawą jednym z pierwszych tego typu obiektów na świecie, a już na pewno w Europie. Z miejsca stał się wzorem dla kolejnych meczetów na całym świecie.

Teren, na którym dziś znajduje się Mezquita był miejscem kultu wiele wieków wcześniej i na początku wcale nie modlili się tu wyznawcy którejkolwiek z monoteistycznych religii. Pierwotnie znajdowała się tu świątynia poświęcona rzymskiemu bogowi Janusowi. Przybywający do Kordoby Wizygoci zniszczyli pogański przybytek, by postawić w tym miejscu właściwy kościół. W 1236 roku Kordoba znów przeszła w ręce chrześcijan: miasto zajął Ferdynand III Święty. Król i jego nastepcy zaczęli przekształcać Wielki Meczet w katedrę w ciekawy sposób: zamiast burzyć budynek, po prostu umiejscowili kościół w centralnej części meczetu, dobudowując tylko później kolejne kaplice i ołtarze. Stąd bierze się oryginalny charakter Mezquity: jednocześnie przebywa się zarówno w kościele, jak i meczecie. Jednym okiem można podpatrywać arabskie inskrypcje, a drugim – litanie do katolickich świętych; w jednej chwili spoglądać na złocony mihrab w kształcie podkowy (który, żeby było ciekawiej, wcale nie jest skierowany, jak w innych meczetach, w stronę Mekki), a zaraz potem – na drewniane nawy i ołtarze; w końcu porównać ascetyzm islamu z przepychem chrześcijaństwa.

Muhammad Iqbal, pakistański wieszcz, najbardziej ceniony poeta narodowy, podczas swojej wizyty w Mezquicie w latach 30tych XX wieku, był pod tak wielkim wrażeniem świątyni, że nazwał Mezquitę miejscem, które czyni z Andaluzji ziemię świętą. Jeżeli uzmysłowić sobie, że w tym regionie znajduje się także niepokalana Alhambra w Grenadzie i katedra gotycka w Sewilli można tylko przytaknąć.

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Masa Perłowa to blog i kanał YouTube o podróżach do miejsc mniej popularnych, ale niezwykle ciekawych