Chiny: co trzeba wiedzieć przed podróżą

1 komentarz |

Wybierasz się pierwszy raz do Chin? Świetnie! Właśnie niedawno stamtąd wróciłem i wiem, na jakie pytania musiałem znaleźć odpowiedzi, żeby ta podróż doszła do skutku! Poniżej zestawienie kwestii, które należy wziąć po uwagę zanim będziesz wspinać się po Wielkim Murze, podziwiać Terakotową Armię i spacerować szanghajskim The Bund.

 

Wiza do Chin – ABC

Wybierając się do Chin, obywatele RP podlegają obowiązkowi wizowemu. Na terenie kraju o wizę można ubiegać się albo w wydziale konsularnym Ambasady ChRL w Warszawie (ul. Bonifraterska 1, wejście od ulicy Franciszkańskiej) lub w konsulacie w Gdańsku (al. Grunwaldzka 1). Najczęściej wnioskowane rodzaje wizy to turystyczna (L), studencka (X1, X2), biznesowa (M) i tranzytowa (G). Koszt wizy (bez względu na typ) to: 260 zł w trybie zwykłym (1 tydzień); tryb ekspresowy to dodatkowe 110 zł (do 3 dni roboczych), a super-ekspresowy – 160 zł, przy czym wiza zostanie wydana w kolejnym dniu roboczym.  Można też skorzystać z agencji pośredniczącej (biura podróży), o czym jeszcze dwa zdania poniżej.  W przypadku wizy turystycznej warto od razu wnioskować o wizę dwukrotną: cena pozostaje bez zmian, ale takie rozwiązanie zapewnia większą elastyczność w planowaniu podróży).

Wymagane dokumenty to: wypełniony wniosek wizowy, paszport, zdjęcie paszportowe i kopia paszportu (dla zapominalskich: w punkcie przy ambasadzie działa ksero, gdzie za 1 zł można skserować dokument).  Po złożeniu wniosku otrzymuje się potwierdzenie złożenia z unikalnym numerem wniosku i numerem konta bankowego, na który należy przelać odpowiednią kwotę – najlepiej jak najszybciej, żeby księgowość mogła spokojnie sobie ten przelew zarejestrować. Po odbiór paszportu z wizą należy przyjść z wydanym przez ambasadę numerem i potwierdzeniem wykonania przelewu (wystarczy wydruk z systemu bankowego), ale wcale nie trzeba stawiać się osobiście.

O legendarnych kolejkach przed ambasadą można przeczytać na wielu forach i blogach. Faktycznie potrafią się ona tworzyć na długo przed jej otwarciem. W Warszawie wydział konsularny przyjmuje wnioskodawców w godz. 9-11 (poniedziałki, środy, czwartki), jednak już nawet po 7 rano można zobaczyć pierwszych petentów. Po odstaniu swojego w kolejce, pobiera się numerek i czekanie zaczyna się od nowa. Składanie dokumentów odbywa się dosyć sprawnie: w większości przypadków można to załatwić nawet w 30 minut, przy czym większość osób przychodzi jak najwcześniej, co nie zawsze jest okazuje się najlepszą strategią. Jeśli przyjdzie się o godz. 10:30, ominie się niepotrzebne kolejki i być może wniosek złoży się jeszcze szybciej.

Problemy zaczynają się przy odbiorze paszportu: przez pierwszą godzinę (g. 9-10) obsługiwani są głównie pośrednicy (dla nich ambasada wydaje numerki wcześniej niż dla indywidualnych), a następnie osoby indywidualne. Jeśli jesteśmy bardziej elastyczni czasowo, warto rozważyć wizytę przed samym końcem wydawania numerków (przed g. 11) – pracownicy obsługują do ostatniego petenta, a o tej porze paszporty odbierają już zasadniczo tylko osoby indywidualne, a więc kolejka przesuwa się sprawnie.

Osoby, które nie mają czasu na czekanie, mogą rozważyć skorzystanie z usługi pośrednictwa – to dodatkowy koszt w wysokości ok. 100 zł.

Ogólne informacje o wizach i wniosek wizowy można znaleźć na stronie Ambasady ChRL.

UWAGA! Do końca 2017 r. zostaną wprowadzone przepisy mówiące o tym, że pasażerowie tranzytowi przylatujący do Pekinu będą mogli poruszać się swobodnie po całym regionie metropolitalnym Pekin-Tianjin-Hebei bez wizy przez okres 6 dni (bez możliwości jego opuszczenia). 

Chiny informacje praktyczne

Makau

 





 

72 godziny (i więcej) bez wizy

Istnieją pewne odstępstwa od obowiązku wizowego. Coraz więcej chińskich miast zezwala na pobyt w nich do 72 godzin bez posiadania wizy, w tym są to najważniejsze z punktu widzenia turystów miasta takie jak Pekin, Szanghaj, Kanton, Xian, a także Chengdu, Chongqing, Harbin, Shenyang, Dalian, Guilin, Kunming, Wuhan, Xiamen, Tianjin, Nanjing, Qingdao, Changsha i Hangzhou.
Kiedy można skorzystać z tego przywileju? Jeśli podróżuje się do kraju trzeciego (tj. Chiny nie są krajem docelowym), przy czym Hongkong, Makau i Tajwan traktowane są jak niezależne terytoria. Co ciekawe, okres 72 godzin liczony jest od północy kolejnego dnia po przyjeździe, czyli jeśli lądujemy w Pekinie w piątek o godz. 5 rano, okres bezwizowy liczony będzie dopiero od północy w sobotę (a więc w praktyce może być to znacznie dłużej niż 3 dni i wystarczająco dużo na zwiedzanie). Dodatkowo trzeba pamiętać, że w dalszą podróż można wybrać się jedynie z lotniska przylotu (z wyjątkiem Szanghaju, Zhejiang i Jiangsu, gdzie podróżni mogą wybrać jedno z tych 3 miejsc, a opuścić kraj samolotem, statkiem lub koleją).

 

Do skorzystania z przywileju będzie potrzebny paszport, wiza do kraju docelowego i karta przylotu. Chęć skorzystania z opcji tranzytu należy zgłosić obsłudze samolotu przed lądowaniem, z wyjątkiem Pekinu, gdzie taką chęć można zadeklarować bezpośrednio na lotnisku.

Chiny praktyczny przewodnik informacje przed podróżą

Makau


 

Wielki mur, czyli blokada internetu

To, czego Chiński Smok nie może kontrolować, usuwa w niebyt. Poskromić Google’a i Facebook’a władze chińskie raczej nie mają szans, a więc blokują dostęp do nich swoim mieszkańcom (sprawa nie dotyczy Hongkongu, Makau i Tajwanu). Ta sama cenzura dotyczy jeszcze kilkunastu portali informacyjnych (głównie amerykańskich, typu NYTimes), ale podlega rewizjom i zmianom. Zresztą nie wszystko jest tu takie przewidywalne i precyzyjne: np. wyszukiwarka Bing! nie jest blokowana, podobnie jak serwisy Apple’a (w tym jego Mapy). Wolny jest także dostęp po polskich serwisów informacyjnych, które np. w Iranie są w większości cenzurowane. W praktyce największą bolączką dla Polaków może okazać się brak dostępu do Facebooka, Instagrama, poczty Gmail i wyszukiwarki Google.

Sposobem na obejście blokady jest skorzystanie z usługi VPN (virtual private network). Co to takiego? W wielki uproszczeniu: wpisując w pasek przeglądarki adres jakiejś strony, dostawca internetu dokładnie wie, z jakim serwisem nastąpiło połączenie i kto takiego połączenia żądał. VPN działa niczym filtr, który szyfruje informacje o osobie wysyłającej żądanie: dostawca internetu (ISP) “zobaczy” więc, że nastąpiło żądanie połączenia z jakąś tam stroną internetową, a wydawca – adres IP dostawcy usługi VPN, a nie nasz. Teoretycznie zatem jesteśmy kryci. W praktyce ISP-y wprowadzają oczywiście zmiany w algorytmach, które powinny wyłapywać takie feralne połączenia, ale z drugiej strony VPN-y też nie próżnują i próbują być o krok przed nimi – taka zabawa w kotka i myszkę. Oznacza to, że potrzebny nam dobry i sprawdzony VPN. Choć w sieci można znaleźć darmowe rozwiązania, żadne nie może pochwalić się historią pozytywnych recenzji. Najlepiej skorzystać z któregoś płatnego rozwiązania, np. rodzimego VPNonline.pl. Konfiguracja komputera i smartfona jest wytłumaczona w stylu “dla żółtodziobów”, a najtańszy pakiet to koszt 19,99 zł za 3 miesiące korzystania. W Chinach sprawdzał się bez większych zarzutów – w momencie, gdy pojawił się jakiś problem, zmieniłem nazwę serwera i wszystko znów działało. Czasami – ale bardzo rzadko – problem leżał w samej sieci i wystarczyło zmienić dostawcę wifi, żeby wszystko wróciło do “normy”. Darmowe wifi dostępne jest w miejscach typu kawiarnie i fast-foody, ale zwykle będzie potrzebny kod wysyłany na telefonem za pomocą SMS, żeby z takiej sieci skorzystać.

 

Chiny praktyczny przewodnik informacje przed podróżą

Hongkong


 

Wszystko po chińsku

Językiem chińskim (mandaryńskim) posługuje się 840 mln ludzi. Po angielsku mówi zaledwie niewielki procent mieszkańców Państwa Środka – szczególnie ci lepiej wykształceni i w dużych miastach. Jak można sobie wyobrazić, komunikacja w języku innym niż chiński będzie niezwykłym wyzwaniem – nawet w miejscach takich jak hotele! Nauczenie się kilku prostych zwrotów i liczenie, że człowiek dogada się “na migi” może okazać się niewystarczające. Pamiętać trzeba, że kultura azjatycka różni się od zachodniej. Z pomocą przyjdą na pewno następujące aplikacje na smartfona (systemy iOS i Android):

 

WayGo – to off-line’owy translator i słownik obsługujący dodatkowo języki: koreański i japoński. Cenioną funkcją tej aplikacji jest możliwość przystawienia kamery telefonu do tekstu i uzyskania natychmiastowego tłumaczenia. Sprawdza się szczególnie dobrze w przypadku tablic, znaków informacyjnych i menu w restauracjach;
Google Translate – najbardziej znany translator na świecie; najnowsze wersje aplikacji wykorzystują technologię AR by tłumaczyć chińskie napisy i proste teksty (patrz wyżej), ale najbardziej użyteczną funkcją jest rozpoznawanie mowy; sprawdza się wyjątkowo dobrze w codziennych sytuacjach, choć dla idealnego działania wymagane jest połączenie z internetem;

 

Pleco – to nie tylko słownik, ale także aplikacja dla tych, którzy chcą nauczyć się chińskiego (temu służyć mogą tzw. “fiszki” oraz możliwość odsłuchania wymowy słów); obsługuje zarówno chiński tradycyjny i uproszczony; niektóre funkcje aplikacji są odpłatne.

 





 

Podróże po kraju

Zawczasu warto pomyśleć o planie podróży po Chinach i pamiętać, że to rozległy kraj: choć prawie o połowę mniejszy niż Rosja, jest tak duży jak USA, ale aż o trzy razy większy od Indii czy Argentyny.
Większość osób wybierających się do Kraju Smoka po raz pierwszy będzie zapewne zainteresowana zwiedzeniem miast we wschodniej i południowo-wschodniej części kraju, między którymi siatka połączeń lotniczych od lat dynamicznie się rozwija, a ceny za bilety są porównywalne do kolejowych. Niestety większość lotów krajowych (w tym do Hongkongu) jest opóźniona o średnio 1-2 h (większość przestrzeni powietrznej zarezerwowana jest dla wojska, stąd poślizgi).
Europejscy pośrednicy (OTA) prawie zawsze będą mieć wyższe ceny za bilety krajowe – lepiej więc kupować je bezpośrednio na stronach chińskich  linii lub w lokalnych biurach podróży już na miejscu. Dużym plusem jest fakt, że przez cały czas ceny utrzymują się na takim samym poziomie.

 

Większość podróżnych decyduje się częściej na podróż koleją, choćby na niezwykle popularnej 1000 km trasie Szanghaj – Pekin, którą pociągi ekspresowe pokonują w 5 godzin. Sporym zainteresowaniem cieszą się też pociągi nocne, które pozwalają zaoszczędzić na noclegu, a przy tym uznawane są za punktualne i bezpieczne.  Sprzedaż biletów rozpoczyna się na 60 dni do przodu w internecie i 58 dni do przodu na stacjach kolejowych i punktach sprzedaży w miastach. Bilety stosunkowo szybko się sprzedają, szczególnie w okolicach świąt narodowych (maj, październik) i w czasie letnich wakacji, warto więc rozważyć zakup jeszcze przed wjazdem za pośrednictwem którejś ze stron internetowych:
www.ctrip.com
www.china-diy-travel.com
http://www.chinahighlights.com/china-trains.

Te strony pozwolą też zapoznać się z rozkładem jazdy oraz zapełnieniem składów. Zakup biletu na miejscu jest ryzykowny, ale wciąż możliwy: osobiście udało mi się kupić w kasie na dworcu bilet na połączenie Szanghaj – Pekin na ok. 4 godziny przed odjazdem, choć kasjer twierdził, że to ostatni bilet. Kolejki na dworcach potrafią być bardzo długie, a na dodatek sporo Chińczyków będzie próbowało przeciskać się bez pardonu przed nami. Rzekomo kasjerzy nie znają angielskiego, ale w moim przypadku z komunikacją nie było najmniejszego problemu – więc pewnie to loteria.

W dużych miastach istnieją punkty sprzedaży biletów, ale w Szanghaju nie udało mi się żadnego takiego punktu odnaleźć – mimo konsultacji z Chińczykami.
Wyczerpujące i stale aktualizowane informacje o połączeniach kolejowych w języku angielskim można odnaleźć na tej stronie.

 

Czy udało mi się odpowiedzieć na Wasze pytania przed planowaną podróżą, a może pozostały jeszcze pytania, na które nie znaleźliście odpowiedzi? Jeśli byliście już w Chinach, jak wyglądają Wasze doświadczenia w kwestii planowania podróży? Będę wdzięczny za wszystkie uwagi, komentarze i bezpośrednie maile w tej sprawie. 

1 komentarz

  1. banggood

    Takie poradniki się szanuję, dzięki na pewno się przyda

    Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Masa Perłowa to blog i kanał YouTube o podróżach do miejsc mniej popularnych, ale niezwykle ciekawych