Co znajdziesz w tym artykule?
O Rabacie
Stolicą Maroka nie jest ani egzotyczny Marrakesz, ani kosmopolityczna Casablanca, a niepozorny Rabat. Ale pozory często mylą, bo w rzeczywistości Rabat to całkiem spore miasto (ok. 2,5 mln mieszkańców), który razem z sąsiednią Salą (Salé) tworzą aglomerację stołeczną. Miasta dzieli rzeka Bu Rakrak.
Tradycyjne, starsze części miasta, gdzie ruch samochodowy jest zabroniony, to medyna (kręty labirynt uliczek i suków), kasbah (forteca nad brzegiem oceanu) i chellach (ruiny dawnego miasta rzymskiego). Przez nowoczesne, zakorkowane centrum, które wyznacza aleja Muhammeda V, można przejechać jedną z dwu linii tramwajowych. Istotne przystanki z punktu widzenia turystów to: Wieża Hassana, dworzec kolejowy i Sala. Tramwaje to rzadkość w Afryce Północnej – w Maroku można je jeszcze spotkać w Casablance. Rabat to także Nouvelle Ville, które wygląda jak wiele miast europejskich. Tutaj znajduje się najwięcej nowoczesnych lokali gastronomicznych i zachodnich sklepów.
Warto zobaczyć też miasto satelickie, czyli Salę. Położona jest ona blisko lotniska, więc jeśli ktoś do Rabatu przyleciał samolotem, to i tak musi przez miasto przejechać. Jest bardziej tradycyjna niż Rabat, ale niezbyt popularna wśród turystów, choć ma znacznie tańsze opcje kwaterunku. Oba miasta łączy tramwaj przejeżdżający w kilka minut przez most nad rzeką, a więc komunikacja jest łatwiejsza niż kilka lat temu. Wcześniej niezmotoryzowani musieli korzystać z usług przewoźników przez rzekę (i w sumie taka przeprawa łodzią może mieć to swój urok).
Ile poświęcić czasu na zwiedzanie?
Standardowo 1,5 lub 2 dni to wystarczająco, żeby zobaczyć wszystkie atrakcje obu miast.
Gdzie się zatrzymać?
Budżetowe opcje znajdziecie z medynie, ale osobiście nie polecam tych miejsc. Znacznie lepiej poszukać zakwaterowania w prywatnych mieszkaniach (w tym w Sali) lub regularnych hotelach, z tym że te ostatnie w Rabacie są droższe niż w innych miastach Maroka (wiadomo, przyjeżdżają tu dyplomaci). Ja spędziłem jedną noc w Hotelu Lutece tuż przy wejściu do medyny (cena to ok. 40€ za podwójny pokój, standard średni, ale na tarasie hotelowym serwowane jest bardzo dobre śniadanie).
Podróż pociągiem z Marrakeszu zajmuje ok. 6 godzin. W celu urozmaicenia sobie podróży, proponuję zrobić sobie pół- lub całodniową przerwę w Casablance. Podróż do Fezu to kolejne trzy godziny pociągiem, ale opóźnienia są powszechne (mój był opóźniony o godzinę). Do Rabatu z kilku miasta europejskich lata Ryanair i Tui.
Medyna Rabatu
Medyna to oczywiście labirynt uliczek, gdzie prawie wszędzie czymś się handluje. A to suszonymi owocami i ziołami, a to tekstyliami, dywanami i dewocjonaliami. W przeciwieństwie do Marrakeszu, nikt tutaj nie nagabuje turystów (alleluja!). Gdyby nie wyrastające wysoko w górę minarety, wszystkie alejki wyglądałyby tak samo. Ta medyna jest jednak dość młoda. Vałość została zbudowana ledwo 400 lat temu, co w kontekście marokańskich, wydaje się krótką chwilą. W tej okolicy wszedłem też do gwarnej restauracji, gdzie serwowano tylko jedno danie: owoce morza (zdjęcie poniżej).
Kasbah
Kasbah to najpiękniej położona część Rabatu. Wzgórze, na której się znajduje ma widok na ocean, rzekę i Salę. Większość mieszkańców kasby to potomkowie muzułmańskich imigrantów z Andaluzji. Ściany budynków pomalowane są na biało i niebiesko. To rzekoma ma odstraszać komary, ale do mnie znacznie bardziej przemawia aspekt estetyczny. Przed drzwiami wejściowymi wystawia się rośliny w donicach, co sprawia, jakby spacerowało się po jakimś egzotycznym ogrodzie. Zresztą w kasbie warto zajrzeć właśnie do ogrodów andaluzyjskich, które w tym miejscu założyli Francuzi. Wielu mieszkańców za niewielką opłatę pozwala wejść na dach ich domów i podziwiać stamtąd widoki, ale najlepsze i tak oferuje platforma widokowa (Plateforme du Sémaphore). Wstęp na nią jest bezpłatny.
Wieża Hassana
To symbol Rabatu – minaret widoczny jest z wielu miejsc w mieście. Siostra słynnej Giraldy z Sewilli, Kutubii w Marakeszu i Mansuriah w algierskim mieście Tlemcen. Budowę wieży nadzorował architekt Ahmed Ben Baso. Dla mnie zobaczenie tej wieża było dopełnieniem małej misji polegającej na zobaczeniu wszystkich tych wymienionych minaretów. Obok wieży, znajdują się tu jeszcze ruiny meczetu z XII wieku i olbrzymie mauzoleum Muhammada V.
Na drugim brzegu rzeki: Sala
Sala jest znacznie starsza niż Rabat, a najciekawszym etapem historii jest XVII wiek. To okres, kiedy miasto było stolicą piratów, a więc jest bogactwo opierało się głównie na łupach i handlu niewolnikami.
Najważniejszym zabytkiem medyny jest jeden z najstarszych w Maroku Wielki Meczet z czasów Almohadów oraz sąsiednia medresa (szkoła koraniczna). Turyści mogą zobaczyć tylko minaret i bramę wejściową meczetu, gdzie na pewno spotkamy jednego z lokalnych przewodników. To starsi panowie z tradycyjnych brązowych kaftanach, który za symboliczną opłatę oprowadzi nas po okolicy, zabierze na dach medersy, z którego rozpościera się widok na Rabat, a także na taras widokowy, skąd widać ogromny cmentarz muzułmański nad brzegiem oceanu. To cel pielgrzymek marokańskich muzułmanów. Jest nim kubba, czyli mauzoleum XIV-wiecznego ascety z Andaluzji. Grobowiec ten rzekomo ma moc uzdrawiania. Sama szkoła jest młodsza i mała, ale niezwyczajna: ma piękne stiuki i mozaiki (wstęp odpłatny).
Jednak pierwszą rzecz, jaką zobaczymy w Sale to pomarańczowe mury, którymi otoczona jest medyna. Zostały postawione w XII wieku i do dzisiaj zachowały się w bardzo dobrym stanie. Dodatkową atrakcją są masywne bramy miejskie.
Jedno co nas martwi to ceny. I nie z winy Marokańczyków. Parę lat temu można było polecieć za sto kilkadziesiąt funtów na tydzień (piszemy z UK). Teraz – jakby 2-3 razy więcej…
Samochodem może?