Co znajdziesz w tym artykule?
Czy warto przyjechać do Saragossy?
Tak! Choć nie tak magnetyczna jak Madryt i nie tak urokliwa jak Barcelona, i tak warto zwiedzenia. Położona blisko tych największych miasto, może być przystankiem np. w drodze do Krajów Basków. Jeśli możecie poświęcić na nią zaledwie kilka godzin, koniecznie w pierwszej kolejności odwiedźcie bazylikę katedralną Nuestra Señora del Pilar i Aljaferię. W jednym z małych bistro na Starym Mieście zamówcie świeżo przygotowane omlety hiszpańskie – nigdzie nie znajdziecie lepszych! Jeśli poszukacie w necie, znajdziecie recenzje foodies zachwycających się cudami, jakimi konkurują między sobą szefowie kuchni tamtejszych restauracji. Jeśli zdecydujcie się na dłuższy pobyt, hotele w centrum oferują wysoką jakość względem ceny. Spróbujcie też wtedy odwiedzić miejsca, na które mnie już nie starczyło czasu: Museo Pablo Gargallo (bo choć F. Goya jest najbardziej znanym malarzem z Saragossy, P. Gargallo jest tu celebrowany ze znacznie większymi hołdami) i centrum kultury La Lonja obok bazylii El Pilar (jeśli nie w celu obejrzenia wystawy, to choćby po to, by spojrzeć na piękny renesansowy budynek dawnej giełdy! Udanego pobytu w Saragossie!
Dlaczego do Saragossy przyjeżdżają pielgrzymki?
Saragossa jest drugim po Santiago de Compostela ośrodkiem maryjnym w Hiszpanii. Byłoby nadużyciem pisać, że ominięcie Saragossy to błąd, bo jak na 700 tysięczne miasto, ma ona da zaoferowania zaledwie tyle atrakcji, że można je spokojnie zobaczyć w jeden dzień. Niemniej jednak, czy ktoś kiedyś widział brzydkie hiszpańskie miasto (oprócz Ibizy w niedzielę rano po pijackich ekscesach brytyjskich turystów)? W Saragossie jest po prostu… ładnie. Spacerując po Starym Mieście można natknąć się na rzymskie ruiny, renesansowe pałace i mauretańską architekturę, można też spróbować poznać miasto z perspektywy jednego z najwybitniejszych malarzy hiszpańskich, urodzonego tutaj Francisco Goi. Moje pierwsze skojarzenie ze stolicą Aragonii są jednak trochę inne… bo związane z pewną książką.
Rękopis znaleziony w Saragossie
Rękopis znaleziony w Saragossie autorstwa księcia Jana Potockiego powstał na przełomie XVIII i XIX wieku. Jednak dowiedziałem się o nim z książki Manueli Gretkowskiej Podręcznik do ludzi jakieś 16 lat temu. Rękopis to jedna z moich ulubionych książek – poniekąd europejski odpowiednik (i prekursor) Stu lat samotności Marqueza z 1967 roku (możecie się nie zgodzić – czekam na krytyczne komentarze!).
Wyglądając z wieży barokowej Bazyliki katedralnej Nuestra Señora del Pilar (Matki Bożej na Kolumnie) zastanawiałem sie, gdzie dokładnie miałby zostać odnaleziony ten rękopis i dlaczego właśnie w niepozornej Saragossie…
Do Saragossy przyjechałem autobusem z Madrytu. Główna stacja autobusowa Delicas (wybudowana wraz z kompleksem wystawienniczym na potrzeby wystawy światowej EXPO w 2008 roku) znajduje się jakieś 2km od mauretańskiego pałacu Aljaferia i 4km od samego centrum – cóż można robić o 5 nad ranem, jeśli nie pokonać tych odległości na piechotę (przy okazji fotografując budzące się do życia miasta). Jako że to niedziela, rozruch był bardzo powolny: na ulice dopiero wyjeżdżały auta czyszczące ulice, do domów powracali ostatni imprezowicze zaliczający po drodze jedyne otwarte o świcie miejsce (McDoland’s), gdzieniegdzie na ławkach kimali niepotrafiący przypomnieć sobie swojego adresu, a moje oczy były czerwone z niewyspania. Jedno było jednak jasne: w katedrze El Pilar na pewno będą odprawiane poranne msze, więc tym sposobem mogłem wpisać na moją listę zwiedzania jako pierwszą właśnie ją. Jak ją odnaleźć? Nawet bez mapy nie było to trudne – nie tylko dlatego, że jest jednym z największych kościołów w Hiszpanii (ma długość 130 m), ale też dzięki bardzo charakterystycznym kopułom pokrytymi białymi, żółtymi, zielonymi i niebieskimi płytkami azulejos, która ułożone są w orientalne romby (co ciekawe tak wykończone kopuły widziałem jeszcze na wieży innego kościoła w Saragossie).
Objawienia maryjne i niewybuchy
Bazylika El Pilar stanęła w miejscu pierwszych w historii chrześcijaństwa objawień maryjnych (Maria, matka Jezusa jeszcze za życia rzekomo objawiła się tu apostołowi Jakubowi w 40 roku n.e.) – stąd katedra jest miejscem pielgrzymek. Dodatkowo Madonna del Pilar jest także patronką Hiszpanii, a jej święto obchodzone 12 października jest równocześnie świętem państwowym. W samym środku katedry znajduje się kaplica z kolumną, której pocałowanie uważane jest za nieodzowny punkt każdej pielgrzymki. Wiecie, co jeszcze można zobaczyć w katedrze? Niewybuch z czasów wojny domowej z lat 30tych! Na szczęście katedra nie odczuła jakichś większych strat!
Z punktu widzenia turysty, największą atrakcją jest jednak wieża katedralna, skąd rozpościera się nie tylko widok na całe miasto i rzekę Ebro, ale też skąd można z bliska obejrzeć charakterystyczne kopuły katedry. Wjazd na szczyt wieży odbywa się wpierw windą, następnie trzeba pokonać kilkaset schodów. Panoramę ogląda się z dwóch poziomów – ten niższy odsłonięty jest szkłem, z tego wyższego można spokojnie robić zdjęcia, bo widok na miasto jest niczym nieograniczony. Obejrzenie panoramy miasto to wydatek rzędu 3€. We wczesnych godzinach porannych nie będzie tu raczej nikogo – tłumy zaczynają robić się około południa. Wejście na wieże znajduje się na tyłach katedry – północno-zachodniej części; można tu się też dostać od strony rzeki.
Zainteresowani mogą zwiedzić dodatkowo katedralne muzeum (2€ – choć akurat w niedzielę było zamknięte). Wejście do katedry jest całkowicie darmowe, a więc zupełnie za nic można obejrzeć przy okazji fresk (choć nieco słabo widoczny), którego autorem jest Francisco Goya – najsłynniejszy malarz pochodzący z Saragossy. To właściwie od chwili jego namalowania Goya zaczął zyskiwać na popularności, by w końcu będąc malarzem królewskim stać się jednym z najpopularniejszych i najbogatszym artystów swoich czasów. Saragossa próbuje na tej sławie korzystać – w końcu to idealny (potencjalnie) magnes turystyczny. Wydaje mi się jednak, że efekt tych starań wypada poniżej oczekiwań…
Duchy Goi
Muzeum Goi w Saragossie mieści się w pięknym renesansowym budynku nieco na południe od katedry; dziś jest druga niedziela miesiąca – wtedy wstęp jest bezpłatny. To bardzo dobra wiadomość, bo nie bardzo rozumiem, jak można wymuszać na zwiedzających zakup biletu za te choćby 4€. Po muzeum, które w nazwie ma nazwisko słynnego malarza z Aragonii, spodziewałem się zupełnie czegoś innego: na pewno nie tego, że w większości można zobaczyć tu albo obrazy artystów, którzy żyli w Saragossie, albo którzy w jakimś stopniu inspirowali się twórczością Goi. Jedyna warta uwagi ekspozycja to wczesne szkice artysty (zwróćcie szczególną uwagę na te z walkami torreadorów z bykami!), bo samych obrazów malarza jest tu jak kot napłakał – raptem 14 sztuk (i to nie są żadne arcydzieła)… Ale czy to znaczy, że tak naprawdę Goi w Saragossie nie ma?
Parę obrazów można odnaleźć jeszcze w Museo de Zaragoza, jednak ze względu na trwającą aktualnie przebudowę, te obrazy nie są wystawiane publicznie. Kiedy ponownie będzie można je obejrzeć, znajdzie się wśród nich Ekstaza św. Antoniego Abbotta – obraz, który od 1925 roku wisiał sobie spokojnie na jednej ze ścian jako anonimowe dzieło aż do momentu, gdy kilka lat temu wzięli go pod lupę specjaliści z madryckiego Prado i stwierdzili, że to obraz największego malarza z Saragossy. Jeśli zatem komuś przyjdzie szukać śladów Goi w Zaragossie, to właśnie do miejskiego muzeum powinien kierować swojego pierwsze kroki. Tych nieprzekonanych trzeba odesłać do Madrytu: największe arcydzieła malarza posiadają: Prado i Królewska Akademia Sztuk Pięknych św. Ferdynanda, a w Museo de Zaragoza polecić skupić się na rzymskich mozaikach i rzeźbach – szczególnie, że wstęp do muzeum jest bezpłatny.
Aljaferia: zaczarowany alkazar
Aljaferia, czyli tutejszy alkazar (pałac mauretański) został wybudowany w czasach rządów taify, czyli jednego z państw muzułmańskiego powstałych po upadku Kalifatu Kordoby. Państwo arabskie ze stolicą w Saragossie przetrwało cały XI wiek. Blisko tysiącletnia Aljaferia przypomina o wiele większe i bogatsze budynki tego typu z Grenady i Sewilli, choć warto zauważyć, że będąc siedzibą autonomicznego parlamentu Aragonii, tutejszy alkazar, w odróżnieniu od tych wymienionych wyżej, jako jedyny pełni dziś funkcje administracyjne. Choć przez lata pałac został ufortyfikowany, przebudowany zgodnie z wymogami kolejnych rządzących (głównie dotyczyły one terenów przypałacowych i ogrodów), a wreszcie włączony w granice miasta (oryginalnie znajdował się poza murami rzymskimi), do dziś ciągle przypomina zamki z arabskich opowieści. Bezpośrednim wzorcem dla budynku była jednak niedościgniona Mezquita w Kordobie, co jest szczególnie widoczne w przypadku meczetu (lub królewskiego oratorium) bedącego częścią kompleksu (zwróćcie uwagę na mihreb – niszę w kształcie podkowy wskazująca kierunek Mekki).
Najstarszą częścią budynku jest Wieża Trubadura, która swoją nazwę zawdzięcza dramatowi Antonio García Gutiérrez z 1836 roku (bardziej znanemu dzięki wykorzystaniu jako libretto w operze Verdiego), a
najbardziej zjawiskowymi pomieszczeniami są: Złoty Salon i Salon Tronowy. W tym ostatnim jak nic najbardziej uwagę przyciąga mierzący 20×8 m zdobiony złotymi szyszkami podwieszany sufit.
Pałac jako idealnie zachowany przykład architektury mudéjar wpisany jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO. W niedzielę można zwiedzić go bezpłatnie.
Jest jeszcze jeden element wart wspomnienia . To tu zawedrował z najeźdźcami francuskimi generał Chłopicki i jego żołnierze . To oni rozprawili się w 1808 i 1809 z obrońcami Saragossy . Przykre i smutne dla mnie Polaka
Kocham to miasto.